"Będę wcierać kozieradkę!" krzyknęłam pewnego dnia. Jednak z moich bliskich tylko babcia znała tę nazwę. Nie wiele myśląc poleciałam do sklepu zielarskiego i zakupiłam ową torebeczkę z kozieradką. Wchodząc do sklepu uderzył mnie mocny zapach ziół. Jednak Pani z uśmiechem podała mi to o co poprosiłam za... 2 zł. Tak tak. Dokładnie tyle. Włożyłam do torebki i poszłam dalej na miasto. Po powrocie do domu czułam dość dziwny, mocny zapach. Pierwsza moja myśl "przesiąkłam tymi ziołami". Otwieram torbę a tam... czuć och, czuć rosołem. Hm. Tak właśnie pachnie (?) kozieradka. ALE! To jej jedna jedyna wada :))
A teraz do rzeczy. Kozieradka jest rośliną którą stosuje się zewnętrznie. Na okłady, płukanki. Bardzo dobrze wpływa na regeneracje (to nas najbardziej interesuje!) oraz przeciwzapalnie, przeciwobrzękowo, zmiękczająco, przeciwświadowo. Jest dobra na leczenie trądziku (robimy z niej tonik, słabszy niż nasz wywar do włosów). Bardzo fajnie działa też na gojenie siniaków :)
Moje włosy w okresie jesiennym łamią mi serce. Wypadają garściami. Mogę wyciągać je z każdego kąta, z wanny, szczotki, odkurzacza, ubrań... Dlatego postawiłam na wcierkę z kozieradki. Jak się ją robi? Jedną łyżkę kozieradki zalewami wrzątkiem ok 3/4 szklanki. Odstawiamy do ostygnięcia, po czym przelewamy w pojemniczek (odcedzając nasionka), najbardziej dla nas wygodny do późniejszej aplikacji. Aby pozbyć się zapachu rosołku sugeruje by trzymać wcierkę w lodówce 5-7 dni max. Naszą "miksturę" wcieramy w skórę głowy (ja również mam zamiar wcierać ją w po przeciwnej stronie niż przedziałek aby zagęścić tę okolice).
Zaczynam od dziś, efekty powinny pokazać się po ok 3tyg do miesiąca. Wtedy też zadam relację. I pamiętajcie, jeśli zdecydujecie się na wcierkę pamiętajcie o regularności!
nasionka po zaparzeniu |
w tym będzie kozieradka leżała w lodówce |
hmm, ja piłam póki co tylko herbatę z pokrzywy i robiłam z niej płukanki... ale spektakularnych efektów brak, włosy wypadają dalej. Ale są w coraz lepszej kondycji, odkąd bawię się w olejowanie olejem lnianym - polubiliśmy się:)
OdpowiedzUsuńach i jeszcze kiedyś piłam drożdże - tu już były lepsze efekty, ale po odstawieniu pogorszył się stan skóry
Usuńolejowanie też jest fajne, jednak zajmuje więcej czasu :)) będę również o tym pisać. spróbuj wcierki z kozieradki, efekty powinny się pokazać w miare szybko a stan włosów po odstawieniu nie ulega pogorszeniu się. nowe włoski które się pojawią dalej będą miały ochotę "żyć i rosnąć" :)
UsuńAj kozieradka to moje odkrycie tych wakacji! Wierzę w jej lecznicze działanie, jednak ten zapach doprowadza mnie do szału! Nawet po kilku myciach głowy czułam jej zapach... Może masz jakieś sugestie jak skutecznie pozbyć się tego "uroczego zapaszku"?
OdpowiedzUsuńNiestety, na zapach chyba nie można nic poradzić, przejrzałam jeszcze specjalnie internet i opinie dziewczyn które stosują kozieradkę. Ja swoją wcierkę trzymam w lodówce, to trochę hamuje jej zapach. Mi znika po umyciu włosów, dlatego też wcieram ją na noc a potem myję głowę rano. Jeśli nie masz uczulenia na szampony z SLS to może warto wybrać jakiś o bardzo intensywnym zapachu?
UsuńCzytałam już kiedyś o kozieradce ale nigdy nie wiedziałam jak dokładnie się z nią obejść! Teraz mogę przystąpić do działania :) Jak długo trzeba to wcierać?
OdpowiedzUsuńCześć Emi :) efekty i zauważalne różnice, te pierwsze, powinny pokazać się już po ok 2 tyg stosowania . trzymam kciuki i czekam na relację z efektów! :)
Usuń