sobota, 25 stycznia 2014

Jeju, jeju, kokosowy oleju...



Jestem jestem, kosmici mnie nie porwali. 
Zbity bark ( i tak plotłam włosy, nadwyrężając go, ach ten nałóg! ), no i ta nieszczęsna sesja spowodowały, że przez chwilkę nie pisałam. Jednak 3 tygodnie wolnego które mam teraz- cudowna nagroda :))

Dziś chciałabym napisać o Oleju Kokosowym. Jak mówi przysłowie: nie chwal dnia przed zachodem słońca. No nie pochwaliłam przecież. Bo pisząc poprzedni post, używałam go już trochę, i pisałam samą prawdę zaczerpniętą z własnych doświadczeń. No to może nie mów chop zanim nie przeskoczysz? Hm... No też nie. Olejowałam nim włosy, tak jak innymi produktami, aż do czasu...

Pewnego dnia mając więcej czasu, stwierdziłam że to idealny moment na olejowanie. Nałożyłam produkt i... no właśnie. Zawsze było wszystko ok, ale... jak w przypadku nigdy nie mów nigdy, tu powinno być, że zawsze.... to nie zawsze. Po zmyciu oleju moje włosy były w tragicznym stanie. Okropnym. Dawno nie miałam takich włosów, co więcej nie przypominam sobie kiedy były takie ostatnio. Były okropnie tępe, suche, nie dały się rozczesać, ich kondycja wołała o pomstę do nieba. Czułam jak krzyczały : Dziuńka coś Ty nam zrobiła, Ty wredna, Ty niedobra Ty!
Serio byłam bliska płaczu. 



Co poszło nie tak? Do tej pory do końca nie wiem. Wiem natomiast, że nie każda z Was używa tego oleju do olejowania. Włosy mają różną strukturę i porowatość i to jest zrozumiałe. Jednak przecież na początku było wszystko ok.
Może po prostu moje włosy "przejadły" się tym olejem, coś ewidentnie musiało im niepodpasować.

Co ciekawe, olej dalej sprawdza się świetnie do różnych partii ciała, niweluje delikatne zaczerwienienia, podrażnienia. I o dziwo- do zabezpieczania końcówek dalej jest ok. 

Miałyście może podobną sytuację? Po tym zdarzeniu wiem, że nie kupię kolejnego opakowania oleju. Dokończę to pudełeczko i jak po rozstaniu z facetem, będę próbowała pamiętać tylko te dobre chwile. 


i jeszcze mała niespodzianka i zapowiedź postu o moim farbowaniu ;) (dla tych co nie śledzą mnie na fb, takie rzeczy się działy!)



Mam nadzieję, że nie zamarzacie tak jak ja! Buziaki :*

czwartek, 9 stycznia 2014

Warkocz dobierany krok po kroku



Cześć! 

Dzisiaj chciałabym pokazać Wam jak się robi warkocza dobieranego, zwanego potocznie francuzem, krok po kroku, samemu :)
Jest to jedna z prostszych wariacji klasycznego warkocza. Jak go robimy?

1. Pierwsze górne pasmo włosów dzielimy na trzy i wykonujemy ruch jak przy normalnym warkoczu,
2. Następnie do prawego (bądź lewego jak Wam wygodniej) pasma dobieramy kolejne, cienkie, pasmo włosów od nasady naszej głowy, i kierujemy je do środka (jak przy klasycznym warkoczu),
3. To samo robimy z kolejnym pasmem- jeżeli zaczynaliśmy od lewego to prawe i odwrotnie.
4. Powielamy ruchy tak długo, aż zbierzemy wszystkie włosy,
5. Kończymy fryzurę warkoczem :)

Jeżeli już wejdziecie w wprawę, to uwierzcie mi będziecie dość często robić takiego warkocza :)
A jeśli zrobicie go na noc, zaraz po umyciu głowy, gwarantuje Wam, że rano będziecie mieć piękne fale...
To moje przypadkowe odkrycie ale sprawdza się cudownie, wystarczy potem albo trochę pianki albo lakieru i "pozgniatać" trochę nasze włosy.
Dołączam również filmik: http://youtu.be/o5piHdTdMsg

Mam nadzieję, że każdej z Was się udało! Dajcie mi koniecznie znać. 
A już w najbliższym czasie o moim postanowieniu noworocznym- piciu siemienia lnianego. 

Trzymajcie się kochane moje :*



poniedziałek, 6 stycznia 2014

Recenzja Nivea Diamond Volume + Video :)

Cześć Moje Piękne!

Dzisiaj zapowiadana wcześniej recenzja szamponu oraz odżywki Nivea Diamond Volume.
Poużywałam sobie trochę tego dueciku i muszę przyznać, że sprawdził się O NIEBO lepiej niż jego poprzednicy. Nie obciążył włosów (szampon) odżywka była troszkę cięższa. No to po kolei:



Szampon:
Sam produkt jest produktem wydajnym. Niewielka ilość wystarcza na umycie moich dość pokaźnych włosów. Dobrze się pieni, spłukuje również bez problemu. Nie obciąża jak jego poprzednicy. Ma bardzo przyjemny, nienachalny zapach. Producent zapewnia lekką objętość, którą uzyskałam. Ocena 7/10.

Odżywka:
Z tym produktem miałam trochę mniej fascynujące przeżycia. Po pierwsze produkt ciężko wydobyć z opakowania- jest baaardzo gęsty, mocno musimy ścisnąć nasze opakowanie. Czuć go na włosach, choć nie ma problemu z jego spłukaniem. Po wysuszeniu również nie czuć "tłustego filmu" który występuje po spłukaniu produktu. Tak jak w przypadku szamponu, producent zapewnił nam miły zapach :) Ocena 6/10.

Podsumowując:
Jest to produkt na dobrą szkolną 4. Do codziennego użycia dla osób, które nie zwracają uwagi na skład, jak najbardziej będzie ok. Nie wiem jak zachowuje się na włosach krótszych oraz cieńszych- czy odżywka ich za bardzo nie obciąży. Macie może takie włosy i stosowałyście ten produkt? Jeśli tak koniecznie dajcie mi znać.
Ja jestem zadowolona z tego duety, jednak narazie nie zakupię nowych opakowań.

I teraz obiecywany od dawna powrót do filmików. Dla tych którzy chcą popatrzeć na mnie, pośmiać się lub cokolwiek innego co zajmie ich około 5 minut, to serdecznie zapraszam :*


Możecie mi też pomachać! :D
Buziaki :)


piątek, 3 stycznia 2014

Biovax Maska Intensywnie Regenerująca

Dzień Dobry! :)

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić recenzję Maseczki do włosów suchych i zniszczonych. Jest to produkt intensywnie regenerujący, jeden z dwóch który posiadam z serii masek. Drugi jest przeznaczony do włosów blond.
Maseczki używałam już parę razy, jednak dopiero teraz piszę dla Was recenzję. W końcu dorwałam chłopaka w domu który zrobił mi zdjęcia :D



Po umyciu włosów Szamponem Nivea (post o nim tutaj) nie nakładałam żadnej odżywki. Zrobiła tak jak jest napisane na opakowaniu. Podsuszyłam umyte włosy ręcznikiem, nałożyłam produkt oraz zakryłam włosy dołączonym do maski czepkiem. Bardzo duży plus za dołączenie czepka, jest on dość dobrej jakości, dlatego też możemy go umyć i wykorzystać na kolejne razy bądź do innych włosowych rzeczy :)

Producent zaleca trzymanie produktu 15min bądź dłużej. Ja zawsze wykorzystuje ten czas na np. malowanie paznokci (u stóp nie u rąk! pamiętajcie że potem trzeba zmyć maskę a szkoda napracować się na marne ;) ), więc trzymałam ją ok 40 minut.

Włosy na jakie ją nałożyłam były jeszcze po Sylwestrze, gdzie miałam loki robione lokówką. Dlatego też rozczesałam je, wyczesałam lakier i stwierdziłam że będą idealne aby pokazać dokładne działanie produktu.
Tutaj macie skład:
Producent zapewnia brak parabenów i SLS.


No i teraz najważniejsze... efekty!
Produkt bardzo dobrze schodził z włosów, nie miałam problemów z jego spłukaniem nawet zimnym strumieniem wody. Po wysuszeniu włosy nabrały blasku, były miękkie, delikatne, końcówki były wyraźnie odżywione. Widać tą różnice nawet na zdjęciach.
Na następny dzień czyli dzisiaj efekt dalej się utrzymuje, włosy bardzo ładnie pachną. Jednak nie jest to "nachalny" zapach. 
Moim zdanie jest to jedna z lepszych masek dostępna na polskim rynku. Można ją zakupić we wszystkich popularnych drogeriach, ja swoją zakupiłam kiedy była duża promocja na produkty do włosów w SuperPharm. Jest zdecydowanie warta nawet swojej regularnej ceny (ok 18zł).

brawa dla moich kratkowych piżamek :D

I jeszcze jednak rzecz z której zdałam sobie sprawę robiąc to zdjęcie. Przecież nie dość że nigdy nie pokazywałam Wam swoich włosów w takie formie to jeszcze nie podałam nawet ich długości...
Ach Dziuńka Ty to jesteś trzepok. A więc oto moje... 66cm szczęścia <3

Jak Wam się podoba uzyskany efekt? Używacie produktów marki Biovax, jesteście zadowolone z działania?
Ściskam Was kochane :)


środa, 1 stycznia 2014

A w Nowym Roku...

Cześć! 
Jako że nie robiłam podsumowania roku ubiegłego (mój blog jest stosunkowo młodym dziełem) dlatego postanowiłam napisać, czego możecie się tutaj spodziewać w nowym roku :)
Będzie na pewno dalej dużo kosmetyków, recenzja produktów Nivea (które mnie zaskoczyły) oraz wiele nowych rzeczy. Pojawią się nawet małe konkursy :)

Wrócą tutoriale! Będziemy czesać, pleść, wariować i robić wszystko co tylko się da na głowie! No może oprócz dredów, bo moja mama drugi raz takiego szoku by nie przeżyła :D A to za sprawą nowego sprzętu  jakim jest aparat Nikon Coolpix L820(bardzo Ci dziękuję M.!) i tu pojawia się już pierwsze pytanie do Was: co chciałybyście zobaczyć? Może jakąś fryzurę z poprzedniego posta? Piszcie koniecznie!


zawsze nazywam sprzęt którym się posługuje. lustrzanka to Stefan, jednak nie wiem jakim imieniem uraczyć nowego członka rodziny... macie pomysł?


Będzie również recenzja lokówki stożkowej Remington Silk CI96W1. Jej debiut był na imprezie sylwestrowej i muszę Wam powiedzieć, że komplementów było sporo... :)




A na koniec fryzurka Karci- dziewczęca i romantyczna, idealna na każdą okazję! Ja uwielbiam ją do letnich, dłuuugich sukienek... Ach zatęskniłam znów za latem. Jest to dobieramy kłos przez całą głowę, podpięty w ślimaka :) jednak mała gumka i jedna wsuwka- gotowe!



Mam nadzieję, że każdy z Was wszedł w ten nowy rok z dużą dawką pozytywnej energii, super nastawienia i motywacji do postawionych sobie celów. Ja narazie swoją motywację mam- ciekawe jak będzie za miesiąc ;)

Trzymajcie się Piękności i czekam na odpowiedzi w komentarzach co Wam się marzy na głowie!